Renowacja maszynowego gobelinu była jedną z ciekawszych realizacji wykonanych przez naszą pracownię w ostatnich dniach. Właścicielka tej przepięknej tkaniny zwróciła się do mnie z prośbą o jego ratowanie przed postępującym zniszczeniem. W trakcie wstępnych oględzin stwierdziłam wiele dużych pęknięć . W niektórych miejscach widoczne były także niewielkie ubytki tkaniny. Na całej powierzchni gobelin podszyty był grubym materiałem stąd też trudno było dokładnie ocenić jego stan. Przystępując do renowacji odsłoniłam prawdziwy tył.
Niestety jak zwykle w przypadku starych tkanin odkryłam wiele wcześniejszych reperacji. Podszycia i cerowania choć wykonane bardzo dawno trzymały się dość dobrze. Najgorszym odkryciem były pecyny nieznanego autoramentu kleju, który tak głęboko wniknął w nici, że nie sposób było go usunąć bez szkody dla gobelinu. W dwóch miejscach, po wielu zabiegach, udało mi się odseparować klej od spodu tkaniny. Niestety nic nie wywołuje tak nieodwracalnych, złych zmian w materiałach jak różnej maści kleje. Tego typu „naprawy” uważam za barbarzyństwo wynikające głównie z lenistwa lub niewiedzy osób usiłujących „coś „zrobić z uszkodzeniami.
Wiele godzin zajęła mi reperacja licznych pęknięć, uzupełnianie ubytków i renowacja tyłu. Chciałam, aby po naprawie nie tylko znacząco lepiej wyglądał, ale też nie pękał już w kolejnych miejscach. Zwieńczeniem renowacji gobelinu było doszycie nowych mosiężnych kółeczek do mocowania na ścianie. Kolejne etapy naprawy uwieczniłam na zdjęciach.