Cerowanie dziur po molach w kilimie pochodzącym z dalekiej Syrii było zleceniem, które przyniosło mi wiele satysfakcji. Ten przepiękny, panelowy kilim, wykonany techniką mieszaną jest cennym eksponatem w kolekcji pewnego obcokrajowca. Niestety pomimo wielkiej dbałości o jego kondycję i prawidłowego przechowywania, został zaatakowany przez mole. Na szczęście właściciel w porę zorientował się w sytuacji. Po dokładnym odkurzeniu wymroził go w zamrażarce. Ten prosty zabieg niweluje do zera niebezpieczeństwo pozostania w tkaninie żywych jaj lub larw moli. Niestety w licznych miejscach widoczne były ubytki wełny po żerowaniu owadów. Pozostawienie ich bez naprawy spowodowałoby zapewne w przyszłości nieodwracalne uszkodzenia.
Dużym wyzwaniem przy tej naprawie był dobór odpowiedniej tekstury i koloru wełny do naprawy. Musieliśmy farbować przędzę, aby uzyskać idealną barwę. Po kilku próbach uzyskaliśmy pożądany efekt kolorystyczny. Cerowanie dziur po molach musiałam wykonywać pod lupą. Drobny splot tkaniny wymagał dużej precyzji. Efekt końcowy był naprawdę zdumiewający. Kilim wyglądał jak nowy. Jakby nigdy nie był zniszczony przez mole. Taka też była reakcja żony kolekcjonera, gdy przyszła go odebrać z naprawy
Satysfakcja, o której pisałam na początku, wynikała nie tylko z dobrze wykonanej naprawy. Jej źródłem był fakt, że udało mi się ocalić przepiękną rzecz stworzoną w kraju, który na skutek wojny w zasadzie przestał istnieć. Jego mieszkańcy w większości wyemigrowali. Mam tylko nadzieję, że znajdą w sercach spokój i chęć do tworzenia równie pięknych przedmiotów jak ten kilim, który trafił do mojej pracowni z ich kraju.