Naprawa dywanu orientalnego zaatakowanego przez mole była jedną z renowacji, które wykonywałam w styczniu. Stosunkowo młody, bo niespełna dwudziestoletni, ręcznie wiązany dywan trafił do mnie z dużymi ubytkami. Wełniane runo miejscami zostało wygryzione, aż do bawełnianej osnowy. Wiele uszkodzeń miało charakter długich korytarzy wydrążonych przez larwy moli w wełnie.
Właściciel zwinął nieużywany dywan i zostawił w ogrzewanym pomieszczeniu. Dopóki był zafoliowany był bezpieczny. W obawie, że dywan zatęchnie folię częściowo usunięto. Po jakimś czasie mój Klient rozwinął dywan i z przerażeniem zauważył liczne miejsca żerowania moli. Jak sam twierdził z ulgą odnalazł moją pracownię w Internecie i niezwłocznie przywiózł ulubiony kobierzec do naprawy.
Ten ręcznie wiązany dywan o ciekawym wzorze i radosnej kolorystyce urzekł mnie od pierwszego wejrzenia. Naprawiałam go wykorzystując węzły tureckie i doskonałej jakości wełnę tkacką. Dobór kolorów zajął mi sporo czasu, zwłaszcza że te same fragmenty wzoru w różnych partiach dywanu miały zupełnie inny odcień. Nie było tego widać jak leżał na podłodze. Różnice ujawniły się dopiero w trakcie pracy. Efekt moich starań podobał się nie tylko mi, ale co najważniejsze właścicielowi tej pięknej tkaniny.
Na zdjęciach poniżej uwieczniłam najbardziej spektakularne fragmenty przed i po naprawie. Wygryzione przez mole korytarze trudno było uchwycić obiektywem zatem ich nie przedstawiam.