Naprawa dywanu wełnianego zajęła mi kilka ostatnich tygodni. Trafił do mnie w bardzo kiepskim stanie. Nadgryziony potężnie przez mole. Z dziurami na wylot i licznymi dużymi brakami runa. Klientce bardzo zależało na naprawieniu uszkodzeń. Praca nad nim była z wielu względów bardzo trudna. Osnowa wokół uszkodzeń była słaba i wręcz rwała się w rękach. Dywan był prawdopodobnie przemoczony w wyniku czego spód przypominał skórkę pomarańczy. Przeciągnięcie w takiej sytuacji prostych nici osnowy przez dziury graniczyło z cudem. Supełki były nawiązane bardzo ścisło i przebijanie się przez nie było możliwe tylko z użyciem kombinerek. Odchodziłam od niego po każdej naprawionej dziurze. Wracałam z myślą, że jeszcze trochę wysiłku i będzie gotowy. W międzyczasie wykonywałam inne drobniejsze naprawy, które przy ogromie pracy jaki włożyłam w ten dywan, wydawały mi się odpoczynkiem. Dywan ma odbudowaną osnowę i wątek, a wzór jest odtworzony przez zawiązywanie supełków.
Efekt końcowy jest widoczny na zdjęciu.
