Azerbejdżański dywan przed naprawą

Azerbejdżańska historia pewnego dywanu

Azerbejdżańska historia tak nazwałam ten wpis, bo faktycznie każda tkanina, która trafia do mojej pracowni związana jest z jakąś opowieścią. Bardzo lubię słuchać jak opowiadacie o dziejach Waszych pamiątek. Tym razem była to historia o bardzo dużym dywanie typu gebech rodem z Azerbejdżanu. Kraju nękanego obecnie konfliktami, ale w czasach gdy powstał ten dywan, był częścią Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Do tego odległego zakątka świata trafiła wówczas Polka, nauczycielka. W podziękowaniu za swoją pracę otrzymała od ówczesnego przywódcy Azerbejdżanu własnie ten dywan. Lata mijały, a pięknym wełnianym dywanem zainteresowały się mole, niszcząc go w wielu miejscach.

Tutaj zaczyna się fragment opowieści, której i ja jestem częścią. Do pracowni weszła starsza pani, o lasce, jej dywan przyniósł kuzyn. Gdy usiadła spojrzałam na nią i pomyślałam w duchu, że w młodości musiała być niezwykle piękną kobietą. Obejrzałam dywan, a ona zaczęła snuć wspomnienia o czasach odległych, ale wciąż żywych w jej pamięci. Przyznam szczerze, że gdyby nie te obrazy przeszłości związane z tym dywanem, nie wiem czy podjęłabym się renowacji uszkodzeń. Dziury były potężne i liczne, a ich naprawa wiązała się z wielotygodniową pracą. Jednak patrząc na tę kobietę i jej sentyment do tego dywanu zgodziłam się uzupełnić ubytki i doprowadzić go do stanu używalności.

Azerbejdżański dywan przed naprawą
Azerbejdżański dywan przed naprawą
Dywan przed powrotem do domu
Dywan przed powrotem do domu
Duża dziura przy brzegu dywanu
Duża dziura przy brzegu dywanu
Ta sama dziura po odtworzeniu osnowy
Ta sama dziura po odtworzeniu osnowy
Już uzupełniona węzełkami dziura
Już uzupełniona węzełkami dziura
Dwa uszkodzenia po molowe
Dwa uszkodzenia po molowe
Azerbejdżański dywan z osnutymi dziurami
Azerbejdżański dywan z osnutymi dziurami
Dziury zniknęły!
Dziury zniknęły!

Azerbejdżańska historia pewnego dywanu znalazła swój finał w warszawskiej pracowni.

Wiele dni trwała renowacja uszkodzeń. Niektóre fragmenty musiałam wyciąć, gdyż były tak pogryzione, przez larwy moli, że nie było szans na ich uratowanie. Wełnianą osnowę i wątek odtwarzałam pieczołowicie , aby mieć dobrą bazę do wiązania węzełków. Dobór wełny i odtworzenie wzorów zajęły też dużo czasu.  Po dwóch miesiącach naprawiony dywan wrócił do Właścicielki. Niestety nie widziałam jej radości, czego żałuję, ale z relacji współpracowników, wiem że była bardzo zadowolona. Dziękuję za zaufanie i cieszę się, że mogłam po raz kolejny przywrócić do życia fragment Waszych wspomnień zaklętych w tkaninie.

Największa dziura w dywanie
Największa dziura w dywanie
Odtworzona osnowa i wątek
Odtworzona osnowa i wątek
Była dziura i nie ma dziury
Była dziura i nie ma dziury

Komentowanie zablokowane.